Wychowanie szkolne dzieci i mlodziezy w czasach saskich, Historia Wychowania cz. 2

Poza tym na świecie jest niewiele istot groźniejszych od kobiety.

Wychowanie szkolne dzieci i młodzieży w czasach saskich.

Szkoły.

Niektóre dzieci wyższych rangą ludzi od pięciu lat zaczynano uczyć czytać w domu, nie oddawano ich do szkół powszechnych, dopiero w roku siódmym zaczętym, albo

skończonym. Pierwszą szkołą dla mieszkających w miastach była szkoła parafialna. Dlatego szlachcic, który w mieszkał na wsi, zanim oddał dzieci do szkoły musiał je najpierw nauczyć czytać, zatrudniając nauczyciela. W szkole parafialnej uczono samych chłopców, dziewczęta oddawano do niewiast statecznych, które uczyły czytania po polsku, dziergania pończoch i szycia. Bardziej zamożne córki uczyły się języka niemieckiego i francuskiego. Córki wielkich panów uczone były tego wszystkiego w domu w domu przez ochmistrzynię, nauczycieli pisania i tańca. Chłopców w szkole parafialnej uczono czytać na elementarzu i początków łaciny na gramatyce: Alwarze i Donacie. Katechizm, czyli religia była najważniejsza ze wszystkich pozostałych. Ci którzy nie chcieli uczyć się tego przedmiotu albo go lekceważyli byli niedopuszczeni do jedzenia obiadu, klękali albo stosowano wobec nich bicie. Bito za najmniejsze przewinienia, za pomyłkę w czytaniu, za nienauczenie się zadanego materiału. Kolejny rodzaj kary w szkole parafialnej polegał na tym, że kiedy chłopiec niewłaściwie zachowywał się w izbie, kładł się na stołku, na środku szkoły wystawionym i każdy student zdejmował but z nogi i uderzał go raz – to była kara wstydliwa, niebędąca równa występkowi. Edukacja i karność dla wszystkich była równa. Jeżeli ktoś się źle uczył, to szedł do oślej ławy. Była to ława przy piecu nazwana dla tych którzy uczyć się nie chcieli, jeżeli takie zejście na niższy stopień nie pomagało wdziewano mu na głowę słomianą koronę. Oprowadzano go w takiej koronie po wszystkich szkołach, wołając za nim: „osioł nad osłami na wieki wieków”. Na szczęście do oprowadzania dochodziło niezwykle rzadko. Nauka dzieliła się na szkoły.

W akademiach publicznych czyli generalnych, prócz nauk była nauka matematyki, wszelkiego rodzaju astrologii, geografii, geometrii, medycyny. Te akademie nazywały się uniwersytetami. Pierwsi pijarowie około roku 1749 odważyli się wydrukować w jednym kalendarzyku politycznym niektóre kawałki z Kopernika, dowodzące, że ziemia obraca, a słońce stoi. Taki był zarys szkół i nauk publicznych za panowania Augusta III. Te nauki były wolne. Każdy student, który tam poszedł musiał albo się nauczyć, albo nie ucząc się wytrzymywać kary szkolne. Tylko łacina była celem natężenia pracy nauczycieli, kiedy ktoś niedbale uczył tego przedmiotu dostawał naganę albo był zwalniany i do innego niższego przedmiotu przekazywany. Nauczycieli niższych szkół nazywano magistrami, natomiast w wyższych szkołach nauczycieli począwszy od retoryki nazywano ojcami, ponieważ w tych szkołach uczyli już kapłani. Księża pijarowie założyli konwikt osobny dla pań tzw. Kolegium mobiliun, za ich przykładem poszli księża jezuici. Krzywda edukacji publicznej stałą się dwoista, ponieważ lepsi profesorowie dawani byli do konwiktów. Dyrektorowie i chłopcy służący stracili sposób uczenia się w konwiktach, bo nie potrzebowano dyrektorów, którzy byli zastępowani przez profesorów, mieszkając i spożywając posiłki z konwiktorami w domu. Kolejnym gatunkiem studentów był sługa szkolny. Byli to starsi mający 20 lat młodzieńcy, którzy mieli palić w piecach i rąbać drzewo. Ze sługi szkolnego nikt nie nadawał się do szkoły wyższej. Kiedy nauczyli się czytać, pisać, poznali podst. łaciny porzucali szkoły i udawali się do innego sposobu życia. Nauczyciele po wszystkich szkołach starali się sztucznymi i skutecznymi sposobami zachęcić uczniów do nauki. Wymyślano wtedy zazdrośników, dzieląc całą szkołę na pary, jednego przeciw drugiemu, wyrzucając jednego jeśli nie miał pary i unikał współzawodnictwa. Ci którzy w lekcji, bądź w jakimś pytaniu byli góra za zgodą magistra profesora mogli karać zwyciężonego przeciwnika co bardziej gniewało i wstydziło niż bolało, zatem do oddania za swoje przez przesadzenie w nauce pobudzało. Jedna strona szkoły nazywała się Pars Romana i ta była starsza. Druga str nazywała się Pars Graeka i ta była młodsza. Ani jedna ani druga nie przynosiła szkody szkody ani korzyści

 

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kachorra.htw.pl