listy
czytelników
Takich przypadków jest wiele
Lepiej nie dać się zastraszyć
Kilka lat temu miałam podobną przygodę. Dostałam
pseudoofertę, na którą odpowiedziałam, a potem już tylko
listy z pogróżkami i telefony z firmy windykacyjnej. Firma
miała rezydencję w Barcelonie. Na skutek skarg na jej
działalność miejscowy sąd w Barcelonie zakazał jej
prowadzenia działalności na rok. Firma ta jednak odwołała
się od wyroku. Nie wiem, z jakim skutkiem.
Prawdopodobnie wszystkie firmy działające na terenie
Europy pod różnymi nazwami mają centralę w Szwajcarii.
Wskazuje na to fakt, że windykatorzy są zawsze ze
Szwajcarii. Takie firmy działają na następującej zasadzie:
wysyłają ogromne ilości ofert listownie oraz za pomocą
faksów. Nagłówek listu jest ofertą darmowego umieszczenia
danych firmy w Internecie. Na dole oferty małą czcionką jest
napisane, że podpisanie oferty jest równoznaczne ze zgodą
na płatną publikację w książkach za np. 700 euro przez trzy
lata, bez możliwości odstąpienia.
Nie słyszałam, aby firmy te rzeczywiście wytoczyły komuś
proces sądowy. Liczą raczej na to, że „złamią” swoją ofiarę i
ta zgodzi się spłacać zadłużenie np. w ratach. Dla nich
wystarczy nawet, jeśli jeden list na tysiąc odniesie swój
skutek.
Ale internauci odradzają takie postępowanie, bo to oznacza,
że ofiara uznaje swój dług. Ja kategorycznie odmówiłam
spłaty na początku 2004 r. i od tej pory ustała
korespondencja i telefony od windykatorów. Ale należy być
ostrożnym.
Opisane przez DOBRĄ FIRMĘ zjawisko ma ogromny
Również moją firmę ono dotknęło. Sprawa jest w toku.
Mój przyjaciel postraszył „naciągaczy” oddaniem sprawy
do prokuratury i przestał być przez nich nękany.
Inspiracją do napisania tego e-maila jest mój
zdecydowany sprzeciw wobec takich pułapek
stosowanych przez zagraniczne firmy, które traktują
polskie podmioty gospodarcze jak gromadę (niestety)
Czytelnik
Zagraniczne firmy wysyłają formularze, rzekomo w celu
potwierdzenia danych, lecz podpisanie tego dokumentu
grozi otrzymaniem faktury na sumę 858 euro. Osoby,
które to zbagatelizują, mogą się liczyć z wielokrotnie
większymi konsekwencjami, bo umowa jest na trzy lata,
co daje 2574 euro (3 x 858). Do tego dochodzą koszty
sądowe (sprawa w sądzie w Hamburgu).
Firmy te nie odstąpią od tej podstępnej umowy, jeśli ktoś o
to prosi ani nawet wtedy, gdy podpisze ją osoba
Nasunął mi się pomysł: wyślę formularze posłom, którzy nie
odpowiedzieli mi na e-mail. Może, gdy dostaną rachunek,
Czytelnik
J.Saad