Z L O S N I C A, SCENARIUSZE PRZEDSZKOLNE, scenariusze, scenariusze

Poza tym na świecie jest niewiele istot groźniejszych od kobiety.

17

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

                             

 

 

Z Ł O Ś N I C A

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Obsada

 

Rodzice:

     Piotr

    Irena

 Córki

     Weronika

     Klaudia

     Julita

 

Koleżanki Weroniki

    Tamara

     Patrycja

 

Koleżanki Klaudii

    Paulina

     Marzena

 

Koleżanki Julity

    Ewelina

     Natalia

 

Koledzy

    Andrzej

     Paweł

     Kamil

     Tomasz

 

DyrektorSekretarka

Woźne

Nauczyciele

Policja

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Akt I

 

 

Scena I

 

                                         / Ławka przed blokami. Z boku przychodzą dwaj policjanci,

dzielnicowy i jego podwładny/

 

Policjant: Panie dzielnicowy, coś tu dzisiaj cicho. Ani głośnej muzyki, ani krzyków tych młodych blokersów

 

Dzielnicowy: Spokojnie są jeszcze w szkole, a ci co nie poszli do szkoły jeszcze na wagarach w „Strefie”

 

Policjant: A co mieliby tam robić. „Nastroje” zamknięte o tej porze, niech pan nie mówi, że poszli do kina, bo w to już nie uwierzę.

 

Dzielnicowy: No co, zgłupiałeś. Chodzą po sklepach.

 

Policjant: Szefie tam są same dobre i drogie sklepy. Przecież ja nie mam nawet tyle kasy żeby tam coś kupić, co dopiero oni

 

Dzielnicowy: A po co maja coś kupować. Oni tak sobie chodzą i marzą co by sobie kupili, gdyby mieli pieniądze. A jak się tak napatrzą, poprzymierzają drogie ciuchy, to dawaj atak na rodziców, aby im dali pieniądze na to wszystko co im się spodoba. Po południu to grają w bilarda...

 

Policjant: Za co...

 

Dzielnicowy: Za co. Za oszczędności rodziców. Aż strach jest w piątek lub a sobotę, bo grzeczniutkie dzieci muszą iść i zabawić się na dyskotece, za czyje pieniądze?

 

/kiwają głowami, a dzielnicowy wskazuje na siebie/

 

Za nasze, za nasze...Szkoda dyskutować. Sam mam na szczęście tylko dwoje dzieci.

Mówię ci, potrafią wyczyścić portfel....

 

Policjant: Szefie, ktoś się zbliża.

 

Dzielnicowy: Ukryjmy się. To na pewno nasi młodzi bohaterowie. Jak będzie trzeba interweniować, to wyskoczymy. A teraz cicho sza...

 

                                          Scena II

 

/ukrywają się pod sceną. Na scenę wchodzi Weronika z koleżankami/

 

 

Weronika: Całe szczęście, że ta szkoła dziś się skończyła. Ale było dziś nudno

 

Tamara: Nie przesadzaj. Nie pamiętasz matmy. Ale się babka wkurzyła...

Patrycja: Jak powiedziałaś, że słabo dziś spałaś i nie rozpoznajesz liczb

 

Weronika: A, takie akcje to normalka

 

Tamara: A dyrektor, jak nas przyłapał na paleniu

 

Weronika: No i co?

 

Patrycja: Przecież mu powiedziałaś, „ Panie dyrektorze, zdaje się panu, to pan Kurnicki rozpylił gaz na Przysposobieniu Obronnym”

 

Tamara: A on jak szalony pobiegł do sali PO, nikogo tam nie zastał i ganiał po boisku wąchając czy to prawda i gdzie jest ten elegancik z klasą.

 

Weronika: No, to było dobre. Ale ominęła was największa atrakcja.

 

Koleżanki: Jaka...jaka

 

Weronika: Tak na mnie krzyczał, że w pewnym momencie się zapowietrzył i musiałam otworzyć okna i wachlować powietrze i dać mu wodę do popicia. Przyszła mi nawet ochota, aby dać mu popić wody z jego akwarium, ale bałam się aby nie wypił z wodą klopsika.... No wiecie tej jego rybki

 

Tamara: Ale komedia

 

Patrycja: Szkoda, że nas tam nie było

 

Weronika: Chodźmy do domu, zobaczymy co starzy przygotowali na obiadek. To co, za godzinę na ławeczce.

 

Tamara: Ok.

 

Patrycja: To, na ra

 

Weronika: Na ra , siostry

 

/odchodzą. Policjanci wychodzą z ukrycia/

 

Dzielnicowy: I co, nie mówiłem

 

Policjant: Szefie, znów ktoś idzie

 

Dzielnicowy: Sza...

 

 

                                                        Scena III

 

 

/do ławeczki zbliża się Klaudia i jej koleżanki/

 

Klaudia: Ale był dziś ciężki dzień w szkole.

 

Paulina: Mówisz o tych dwóch sprawdzianach i WF-ie

 

Klaudia: Nie, chodzi mi o zachowanie mojej siostry...dlaczego ona to robi

 

Marzena: No, widziałam dyrektora jak biegał dookoła szkoły i jak krzyczał na Weronikę

 

Paulina: A potem wyszedł ze swego gabinetu cały czerwony jak upiór

 

Klaudia: Ale dlaczego ona tak postępuje. Rodzice ciągle jej tłumaczą, proszą...a ona swoje. Jakby nic do niej nie docierało

 

Marzena: Gdzie ona teraz jest?

 

Paulina: Widziałam jak szła do domu z Tamarą i Patrycją

 

Klaudia: Nawet nie chce mi się iść do domu. Znów będzie awantura. Potem na szczęście Weronika pójdzie na ławeczki. A wieczór będzie mnie prosiła żebym jej napisała zadanie. Gdyby mnie poprosiła żebym jej pomogła, to nie odmówiłabym, ale za nią pracować nie będę.

 

Marzena: Ja tam bym się do niej nie odzywała, niech sobie żyje

 

Paulina: Wiesz co, ona jest po prostu głupia

 

Marzena: Nie, ale z Weroniki to taka buntowniczka bez powodu, złośnica

 

Klaudia: Ale to moja siostra....Idę do domu. Jak odrobię lekcje to zobaczymy, może się spotkamy...zadzwonię

 

Marzena i Paulina: Cześć

 

                                                        Scena IV

 

 

/dziewczyny się rozchodzą. Policjanci chcą wyjść na scenę ale pojawia się Julita z koleżankami/ 

 

Julita: Ale jest nudno w tej szkole. Normalnie można zwariować

 

Ewelina: Nie wiem co stało się dziś księdzu, pilnował jak najęty, nie można było wyciągnąć żadnego katalogu

 

Natalia: I co, minął cały dzień a my nie wiemy co w tym tygodniu jest na topie. Ani jaka perfuma ani ciuch. A te długopisy doprowadzają mnie do szału... popatrzcie jakie mam połamane paznokcie...

 

Julita: Jezu, wczoraj je pomalowałam a dziś już do konserwacji

Ewelina: Ja nie chcę chodzić do szkoły. Tam cuchnie, nikt nie ma pojęcia o modzie. Te nasze nauczycielki to się ubierają chyba w lumpeksach. Ja to bym im pokazała klasę... ale nie chcę, one i tak tego nie zrozumieją...

 

Julita: A nasz dyrektor, widziałyście  jego garnitur....Ale cicho bo idzie...

 

/do ławki zbliża się dyrektor/

 

Julita: Dzień dobry panu. Jaki ma pan śliczny garnitur, to chyba Hugo Bosik...

/szepcze do dziewczyn/

Przecież chyba nie Hugo Boss

 

Natalia: A jakie doskonałe perfumy. To chyba Diamenty Armaniego....

/szepcze/

Chyba to Wars z lat 70

 

Ewelina: No nie mogę, ale buciki, Gino Rossi czy Churche`s

/szepcze/

Jeśli mnie wzrok nie myli to tenisówki z CCC

 

Dyrektor: Dzień dobry dziewczynki. Nie idziecie do domu. Czas na jakiś obiad, a potem nauka. Jutro będziecie się usprawiedliwiać, że na naukę nie było czasu. Zmykać.

 

Julita: Za moment. Smacznego obiadku

 

Natalia: Ale jest śmieszny

 

Ewelina: I ten jego zapach starej wody kolońskiej

 

/do ławki zbliża się wychowawczyni/

 

Dziewczyny: Dzień dobry pani.

 

Wychowawczyni: Dzień dobry dziewczynki. Znów przeglądacie katalogi. Przecież cały dzień to robiłyście. Idźcie do domu. Może trzeba byłoby coś pomóc rodzicom...Ale zapomniałam...Przcież zniszczyłybyście wasze pielęgnowane paznokcie...

 

Julita: Już idziemy

 

/wychowawczyni odchodzi/

 

Natalia: Stara ciota. Co ją to obchodzi co my robimy po szkole

 

Ewelina: Nawet ubrać się nie umie. Widziałyście jej rajstopy?

 

Julita: Pewno z Kory

 

/śmieją się. Koło ławki przechodzi nauczycielka polskiego/

 

Julita: Dzień dobry

Polonistka: Widzę, że miło spędzacie czas. Jakie tam macie nowe perfumy do zaoferowania.

 

Julita: „Femme”

 

Natalia: „Rose”

 

Polonistka: Doskonale. Ale jeszcze znajdźcie czas na „Romea i Julię”

 

/nauczycielka odchodzi/

 

 

Ewelina: Ale miała minę. Ciekawe czy chociaż wie o czym mówiłyśmy

 

/koło ławki przechodzi matematyczka/

 

Julita: Dzień dobry

 

Matematyczka: O moje uczennice, znów nad katalogami mody. I cóż tam wypatrzyłyście. Co wam się podoba?

 

Ewelina: Wszystko proszę pani.

 

Matematyczka: To się uczcie, a może będzie was na to stać. Do zobaczenia.

 

/odchodzi/

 

Natalia: Niech się sama uczy. Przecież jej ubiór to totalne bezguście.

 

 

/do ławki wraca Weronika z koleżankami/

 

 

...

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kachorra.htw.pl