Zbadać, a nie ulegać sugestiom
Nasz Dziennik, 2011-02-14
Aż pięć zespołów dochodzeniowych bada przyczyny katastrofy samolotu linii Manx2, który rozbił się podczas podchodzenia do lądowania w mieście Cork. Sprawą zajmują się specjaliści nie tylko z Irlandii oraz Wielkiej Brytanii, ale także śledczy z Hiszpanii i USA. Na prośbę miejscowych władz do Irlandii przylecieli najwybitniejsi amerykańscy śledczy, aby pomóc w zbadaniu przyczyn katastrofy. Jedną z pierwszych czynności będzie dokładna rekonstrukcja wraku.
W wypadku samolotu pasażerskiego Metroliner linii Manx2 numer NM7100, do którego doszło w pobliżu miasta Cork, zginęło sześć osób, a kolejnych sześć zostało rannych. Według pierwszych informacji samolot, który leciał z Belfastu, spadł w gęstej mgle i stanął w płomieniach. Służby śledcze informują, że wstępny raport w sprawie przyczyn katastrofy ma być dostępny w ciągu kilku tygodni. Tak sprawne prowadzenie śledztwa jest według Irlandczyków możliwe dzięki sprawnemu odczytaniu danych z czarnych skrzynek oraz przeprowadzeniu badań wraku. Wrak samolotu Manx2 pozostaje w Cork i jak informują śledczy, to właśnie jego dogłębne zbadanie pozwoli odpowiedzieć na wiele pytań w sprawie przyczyn wypadku.
Międzynarodowe śledztwo
Całemu śledztwu przewodzi Irlandzka Jednostka Badania Wypadków Lotniczych (AAIU), jednakże na jej zaproszenie do śledztwa włączono także ekspertów z Wielkiej Brytanii, Hiszpanii oraz Stanów Zjednoczonych. Dublin poprosił o pomoc najwybitniejszych specjalistów w tej dziedzinie. Amerykański zespół składający się głównie z pracowników Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu działa bowiem pod kierownictwem Daniela Bowera, który pracował m.in. nad śledztwem w sprawie katastrofy promu kosmicznego Columbia, a także w sprawie zamachów terrorystycznych na wieże WTC 11 września 2001 roku. Jak pisze irlandzki "Independent", Amerykanie będą m.in. badali, dlaczego hiszpański pilot zdecydował się na podejście do lądowania oraz co sprawiło, że prawa końcówka skrzydła dotknęła pasa startowego i obróciła samolot przy prędkości ok. 180 km/h. Na fakt, że badaniem przyczyn wypadku zajmują się zespoły aż z czterech krajów, niebagatelny wpływ ma także lista pasażerów samolotu. Wśród ofiar bowiem oprócz Irlandczyków znajduje się także pilot maszyny, 31-letni Hiszpan Jordi Sola Lopez. Jak informują władze, ciała ofiar przekazano rodzinom w ciągu 24 godzin.
Po pierwsze - złożyć wrak
"Jednym z pierwszych etapów śledztwa po przewiezieniu wraku maszyny z hangaru lotniska Cork do Gormanstown będzie ponowne zmontowanie maszyny, aby sprawdzić, czy nie doszło do uszkodzeń mechanicznych czy usterek istotnych podzespołów, które mogłyby mieć wpływ na doprowadzenie do katastrofy. Następnie zaś równie istotne będzie odczytanie zapisów z czarnych skrzynek, a także nagrań z kabiny pilotów" - cytuje informacje AAIU irlandzki dziennik.
Mimo że - jak twierdzi przewoźnik - obydwaj piloci mieli pełne wymagane przeszkolenia i posiadali spore doświadczenie, zaraz po katastrofie pojawiły się medialne sugestie, że zarówno pierwszy pilot Jordi Lopez, jak i drugi, Brytyjczyk Andrew Cantle, mogli mieć zbyt mało godzin wylatanych na tego typu maszynie. Linie Manx2 poinformowały, że obydwaj mężczyźni byli całkowicie wykwalifikowani, aby pilotować tego typu turbośmigłowy samolot przy panujących wówczas warunkach pogodowych.
Śledczy z AAIU nie ulegają jednak tej medialnej nagonce i podkreślają, że nie należy ferować żadnych wyroków na pilotów. Obecnie - jak podkreślają - są na etapie sporządzania szkicu dokumentu, który obrazowałby ostatnie minuty tego tragicznego lotu. Według wstępnych ustaleń, na pokładzie maszyny nie doszło do pożaru, nie wykryto także żadnych uszkodzeń mechanicznych. Jak podkreśla szef śledczych Paddy Judge, inspektorzy pracują obecnie na "czystej kartce papieru" i nie przyjmują z góry żadnych teorii dotyczących przyczyn wypadku. Nie komentują także informacji o tym, iż pilot maszyny podchodził do lądowania trzykrotnie. Zaznaczają, że standardową procedurą są tylko dwa podejścia, nie potwierdzają informacji o trzykrotnej próbie posadzenia maszyny. - Znamy już wiele elementów tej układanki, lecz nie mamy w tym momencie jeszcze całości obrazu - podsumował śledczy Graham Liddy.
Łukasz Sianożęcki