zbrodnia z gazetach, SCENARIUSZE PRZEDSZKOLNE, scenariusze, scenariusze

Poza tym na świecie jest niewiele istot groźniejszych od kobiety.

ZBRODNIA HILAREGO PĘCIKOWSKIEGO W OŚWIETLENIU PIĘCIU PISM WARSZAWSKICH

RAPORT POLICJI

Szofer Hilary Pęcikowski skazany został na zapłace­nie 10 złotych kary za nadmiernie szybką jazdę, pod­czas której ledwo nie przejechał człowieka niewiado­mego nazwiska.

Fakt ten odbił się w prasie warszawskiej szerokim echem. Oto jak pisały o nim gazety stołeczne:

„ROBOTNIK"

Skutki rządów chjeno-piasta nie dały długo na siebie czekać. Brutalna pięść bogatych kapitalistów, starająca się wszelkimi siłami rozproszyć zwarte sze­regi walczących o swoje prawa robotników i rolników, pokazała nam wczoraj, jakie są metody walki rozju­szonej prawicy i jej popleczników. Najemnik krwawego kapitalisty, prawicowy polityk Hilary Pęcikowski od dawna czy­hał na towarzysza naszego, niewiadomego nazwiska, który podążał na wiec w sprawie ośmiogodzinnego dnia pracy. Kiedy ujrzał go na ulicy Nowy Świat, wyjechał nagle pędem zza węgła cudem tylko nie zabił towarzysza o niewiadomym na­zwisku, znanego w partii pod pseudonimem „Grom”. Kiedyż nareszcie ustaną hulanki rozwydrzonych wampirów wielkiego kapitału? Klub Sejmowy PPS wniósł w tej sprawie interpelację.

„KURIER WARSZAWSKI"

Od dłuższego czasu zwracali się do mnie przyjaciele z poufnym zapytaniem: Dlaczego o tym nie piszesz? Otrzymywałem setki listów i depesz, domagających się poruszenia na łamach prasy tej tajemniczej sprawy. Wzruszałem ramionami. Ale dłużej milczeć nie mogę. Stało się. Ze zbolałego serca prosi się do gardła dła­wiący okrzyk zgrozy i przerażenia. Ktoś puka. To ser­ce. Czerwona łuna purpurowieje nad Polską. To mój rumieniec. A pod stołem pełznie ohydny gad i ze skowyczącym chichotem szczerzy do mnie obmierzłe śle­pia. Stało się, powtarzam, nie będę milczał. Polip anarchii i bezprawia, wyhodowany w dusznej i zgniłej atmosferze naszych klubów lewicowych z „Wyzwoleniem” na czele, wyciągnął oślizłe macki i z zaczajo­nym oddechem, pełnym zatrutych miazmatów i kloacznych wyziewów ze Wschodu, rozdziawił krwiożerczą paszczę w otchłannym szatańskim śmiechu. Śmiać mi się chce i płakać. Nie wiem, co wpierw robić. Więc pi­szę. Kałamarz mój jest pełen łez i żółci, pióro moje - z gorczycy. Nie mogę milczeć.

Od dawna już opowiadano sobie na ucho, że ele­menty wywrotowe szykują na dzień wczorajszy spisek. Padały uśmiechy, adresy, numery telefonów i domysły. Wymawiano szeptem nazwisko pewnego generała le­wicowego, mówiono o zagadkowych, a bardzo daleko sięgających protekcjach i wpływach, które w dziwny sposób uniemożliwiały wszczęcie śledztwa. Cyt, mó­wiono, nie wolno. Narodowej opinii kneblowano usta szmatami prasy lewicowej. Nie wolno. Albowiem wol­ność istnieje w Polsce tylko dla tajemniczych Hilarych Pęcikowskich! Ha! Ha! Czy nie wiecie, czytelnicy, kto jest pan Hilary Pęcikowski? Dowiedzcie się więc. Za­gryźcie wargi, zaciśnijcie zęby - ale dowiedzcie się. Było to tak: Z Sulejówka w stronę hotelu Rzymskiego pędził wczoraj czerwony samochód, sycząc wężowo i trąbiąc na alarm. Nagle - zbrodnicza ręka... no itd., itd.

„NASZ PRZEGLĄD – gazeta wydawana przez żydów"

Wczoraj o godzinie dwunastej w południe ulicą No­wy Świat przechodził najspokojniej jakiś człowiek, któ­ry, według informacji świadków, miał rysy twarzy semic­kiej, a zatem, jak przypuszczać należy, Żyd. W pewnej chwili, kiedy chciał przejść na drugą stronę wyżej wy­mienionej ulicy, zauważył pędzące auto, wszedł więc do bramy, aby przeczekać, aż auto przejedzie. Kiedy spostrzegł to szofer prowadzący samochód, niejaki Hi­lary Pęcikowski, jechał on do tej bramy i zaczął gonić Izraelitę. Ten wbiegł na schody, lecz samochód dopędził go na drugim piętrze, opryskał tam błotem, obrzucił obelgami i znęcał się nad nim przez pół godziny.

Widząc w tym fakcie jawne pogwałcenie praw, przy­znanych traktatem wersalskim mniejszościom na­rodowym w Polsce niżej podpisani zapytują pp. mini­strów Spraw Wewnętrznych, Sprawiedliwości, Skarbu, Spraw Wojskowych, Komunikacji, Handlu i Przemy­słu oraz Zdrowia, czy wiadomy im jest wypadek po­wyższy i co zamierzają uczynić, aby na przyszłość sa­mochody nie goniły ludzi po schodach?

„GAZETA PORANNA 2 GROSZE"

Międzynarodowa mafia masońsko-żydowska nie szczędzi kosztów i starań, aby tylko zohydzić Polskę w oczach zagranicy, żywiołom zaś narodowym uniemożliwić życie w ojczyźnie. Sekundują im w tym dzielnie szabesgoje i lewicowcy, którzy na sojuszu z Żydami robią niezłe interesy. Świadkami oburzającej bezczelności gudłajskiej stali się wczoraj przechodzący Nowym Światem miesz­kańcy Warszawy. Jakiś rudy, pejsaty Żyd rzucił się na­gle z okrzykiem: „Niech żyją Sowiety!” pod przejeżdża­jący samochód, plugawiąc jednocześnie świętości narodowe. Uczynił on to niewątpliwie w tym celu, aby wyjechać potem do Ameryki i pokazywać na odczytach rany, otrzymane jakoby podczas pogromu w Polsce. Ale domyślny szofer, Hilary Pęcikowski, w jednej chwili zo­rientował się, jakie ukryte cele ma chytry Żyd, zatrzy­mał auto i w ten sposób przyczynił się do uratowania opinii naszej za granicą. Przy Żydzie znaleziono Tal­mud, pięć karabinów maszynowych, list od Wilhel­ma, armatę i Protokoły mędrców Syjonu oraz nu­mer „Wiadomości Literackich”. Charakterystyczne jest zeznanie świadka Marianny Brzdącek, praczki z Solca, że tego samego Żyda widziała poprzedniego dnia w to­warzystwie prof. Askenazego, posła Czapińskiego, ra­bina z Kalwarii , Aleksandra Lednickiego, Bolesła­wa Wieniawy-Długoszowskiego i kilku innych Żydów, których nie zna.

„EXPRESS PORANNY"  Straszne morderstwo. Zwyrodniały szofer. Krwawe widmo tragicznej zbrodni.

Złociste błyski wiosennego słońca zalewały wczoraj ka­skadą olśniewających promieni wiosennych spacerujące ochoczo po Nowym Świecie tłumy pięknych warszawia­nek i szarmanckich warszawiaków. Kolorowe baloniki zachwalane przez roześmianych przekupniów, pęki fioł­ków i konwalii, które wręczali sobie figlarni zakochani, okrzyki gazeciarzy i symfonia dzwonków tramwajowych oraz syren automobilowych, wszystko to łączyło się w przedziwny nastrój wiosennego dnia. Nagle od strony placu Aleksandra zaczął pędzić w obłąkanej, zawrot­nej szybkości jakiś wspaniały samochód. Zanim okrzyk ponurej zgrozy zdążył się wyrwać z piersi przerażonego tłumu, na jezdni wiły się w boleści skrwawione zwłoki mężczyzny około lat czterdziestu, który w konwulsyjnie oraz kurczowo zaciśniętej dłoni trzymał ciepły jeszcze rewolwer i butelkę z lakonicznym napisem: „Esencja octowa”. Współpracownik nasz, który już na godzinę przed wypadkiem czekał na ulicy na tę wstrząsającą oraz mrożącą krew w żyłach zbrodnię, popędził piechotą za umykającym autem i zatrzymał je. Szofer, barczysty brunet w wieku poborowym, trzydziestopięcioletni Hila­ry Pęcikowski, był w stanie nietrzeźwym i z trudnością odpowiadał na zadawane mu pytania. Jak się okazuje, jest to znany bandyta i gwałciciel, którego kochanka, Józka Bencwał o przezwisku „Ruda Kiszka”, zamordo­wała przed godziną rodzinę składającą się z czterdziestu osób. Pęcikowski utrzymywał z nią tajne stosunki, szulernię oraz gorzelnię. Znaleziono przy nim kilkaset ty­sięcy fałszywych dwuzłotówek oraz wagon bibuły komu­nistycznej. Ofiara wyrafinowanej zbrodni pojechała do domu o własnych siłach tramwajem, którego kon­duktor nazywa się Feliks Rypsałkiewicz, prenumerator „Kuriera Czerwonego”, ojciec trzech synów, z których najmłodszy, sześcioletni Mikuś, złożył w administracji naszego pisma 48 groszy na szóstą karetkę Pogotowia imienia czytelników „Expressu Porannego”, oraz roz­wiązał logogryf zamieszczony w zeszłym tygodniu.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kachorra.htw.pl