Wykład III, Polonistyka, HLP, HLP Pozytywizm, Wykłady

Poza tym na świecie jest niewiele istot groźniejszych od kobiety.

Alicja Dąbrowska                                                        Wykład III

Problemy kobiet w pozytywizmie i ich oddźwięk w prozie tego czasu.

Sprawa kobieca.

 

              Jednym spośród czterech haseł-stereotypów warszawskiego pozytywizmu, które miały pomóc społeczeństwu dostosować się do zmieniających się warunków życia, wymienianych zwykle jednym tchem, była sprawa kobieca, obok pracy organicznej, pracy u podstaw i kwestii mniejszości narodowych.

              Jaką rolę odgrywała kobieta w XIX w. i skąd wzięło się jej dążenie do równouprawnienia politycznego, ekonomicznego, społecznego i kulturowego; jakie było zderzenie się tego hasła z rzeczywistością i czy proces ten spełnił oczekiwania i nadzieje w tej idei  położone?

W pozytywizmie dokonuje się istotna zmiana jeśli chodzi o stosunek do kobiet (co znajduje odbicie w literaturze). Dotychczas kobieta była wdzięcznym tematem wątków literackich: Antygona, Salome, lady Makbet czy heroiny polskiego romantyzmu: Grażyna, Balladyna, Lilla Weneda to kreacje świadczące, iż kobieta była tematem ujmowanym w całym szerokim spektrum jej charakterów, osobowości: od uosobienia wierności, doskonałości i szlachetności po przykłady despotyzmu, okrucieństwa, demoralizacji.

Pozytywizm natomiast podkreślił nie literackie, artystyczne, lecz społeczne znaczenie kobiet, zaś literatura, zgodnie ze stosowanymi doń postulatami utylitaryzmu, użyteczności, miała być plastyczną (ilustracyjną) egzemplifikacją tych teoretycznych założeń.

Hasło emancypacji zatem, zanim zostało podjęte przez literaturę, było tematem szeregu wypowiedzi publicystycznych.

Dyskurs emancypacyjny w Polsce nie był niczym unikalnym w skali Europy. Tzw. Sprawa kobieca znalazła oparcie w przykładzie Europy Zachodniej, gdzie kobiety wystąpiły o prawa na równi z mężczyznami: do nauki, do swobody wyrażania myśli, do oświaty zawodowej, do równych  zarobków, do godności pełnowartościowego członka społeczeństwa; a gdzie początki ruchu emancypacyjnego sięgają czasów wielkiej rewolucji francuskiej i wiążą się bezpośrednio z pochodzącą z tego okresu Deklaracją praw kobiety i obywatelki.

W Polsce dopiero w wieku XIX sprawa politycznego, ekonomiczno-społecznego i kulturalnego równouprawnienia kobiet przybrała zdecydowany kształt, ale najsilniej sprawa kobieca w formie wymiany opinii i towarzyszących im praktycznych działań rozwinęła się po 1860 roku na terenie zaboru rosyjskiego. Polemiki toczyły się wokół trzech kręgów tematycznych:

1. jak rozległa powinna być swoboda osobista kobiet? (czy ma ona prawo dowolnie dysponować swoim ciałem i uczuciami),

2. na ile można im pozwolić na udział w życiu publicznym?,

3. na ile mogą one stać się samodzielne?

Dlatego dyskusja dotycząca sprawy kobiecej zwł. po 1860 r. obejmowała trzy główne zespoły problemów: wykształcenie (oświata zawodowa), praca i status prawny (prawne zagwarantowanie tych równości).

Ale historia ruchu feministycznego w Polsce wyróżnia tradycyjnie trzy jego etapy w XIX stuleciu. I faza, zwana „pedagogiczną” wiąże się z działalnością Klementyny z Tańskich Hoffmanowej , „pierwszej pionierki sprawy kobiecej” w Polsce, akcentującej konieczność kształcenia zawodowego kobiet, lansującej „ideał użytecznej pracy dla kobiety niezamężnej”. W świadomości społecznej sprawa kobieca przygotowana została już przed powstaniem, gdyż jako zagadnienie domagające się rozwiązania była rozpropagowywana przez ruch entuzjastek działający w Warszawie po 1840 roku (do 1850) z jego czołową reprezentantką Narcyzą Żmichowską (1819-1876). To II faza ruchu feministycznego zwana ruchem entuzjastek, walczących o „wolność i prawa intelektualne”: pod wpływem „powieści pani Sand i teorii Saint-Simona” entuzjastki szerzą ideały romantyczne – „kult dla miłości zajmował pierwsze miejsce, wywołując bunt przeciw  małżeństwu z rozsądku i niecąc ferment w łonie spokojnych rodzin”. Autorka Poganki przy poparciu postępowego środowiska literatów, zwanych „entuzjastami” dążyła do reformy sytuacji kobiet, występując przeciw przymusom tradycyjnej obyczajowości. Dlatego Żmichowska polemizowała z Klementyną z Tańskich Hoffmanową, która jako autorka książek pedagogicznych: O powinności kobiet (1848) i powieści Pamiątka po dobrej matce (1819) postulowała wprawdzie konieczność kształcenia zawodowego kobiet i „użytecznej pracy kobiety niezamężnej”, ale w refleksji nad stanowiskiem i rolą kobiety w życiu społeczeństwa i narodu uznawała podrzędną rolę kobiet w życiu publicznym). Autorka Poganki zarzucała jej np., że dla niej: kobieta nie stanowi indywidualności, lecz zawsze jest elementem pewnego cotinuum małżeńsko-rodzinnego. Mówi bowiem  Hoffmanowa jednoznacznie tylko o powinnościach i obowiązkach kobiet wobec mężczyzn, rodziny, społeczeństwa i narodu, a nie o przysługujących jej prawach.                                                                                                                W książce Hoffmanowej znaleźć można było cały zbiór zasad, jakimi powinna była kierować się kobieta, zwł. z klasy średniej i wyższej, aby podobać się odpowiednim mężczyznom, od których zależała pozycja damy w społeczeństwie. Autorka elementarza o dobrym ułożeniu niewiasty tłumaczyła, że bardziej niż uroda mógł podobać się sposób poruszania, stania, mówienia, zachowania się i cały sposób bycia. W dobrym ułożeniu zawierało się i opanowanie zasad savoir vivre`u, i posiadanie ogłady towarzyskiej, i dbałość o swą powierzchowność, także kultura osobista, i (co najważniejsze) uległość wobec mężczyzn. Nieśmiałość, lękliwość, pokora i uległość przedstawiane były jako cechy dodające kobiecie uroku. Do niewieścich cnót zaliczano naiwność i brak wiedzy o własnym ciele: kandydatka na żonę nie mogła zbyt wiele wiedzieć o tym, skąd biorą się dzieci i nie wypadało jej słuchać rad doświadczonych mężatek o sztuce ars amandi.

Taki był ten lansowany model, wzorzec wychowywania kobiet.

Kiedy więc do kobiet zaczęło docierać, że zostały zniewolone regułami stworzonymi dla wygody mężczyzn, a które z uwielbieniem pielęgnowały ich babki i matki po to, by przekazać je swym córkom, książka Hoffmanowej, która przypominała wręcz, że kobieta spełnia swe powołanie u boku mężczyzny jako osoba „druga” w rodzinie, stawała się przeżytkiem.

              Czyli już w latach czterdziestych XIX w. rozpoczęła się krytyka tzw. wychowania kobiet na „lalki salonowe”, tj. istoty w zasadzie niesamodzielne, zależne od mężczyzn, nie potrafiące radzić sobie same. Podniesiono też problem naukowej pracy kobiet, dowodzono znaczenia wiedzy i konieczności postępu oraz przyznania kobiecie prawa do zajmowania się nauką nie tylko ze względów utylitarnych, lecz także dla zaspokojenia właściwych każdemu człowiekowi potrzeb umysłowych.

Okres popowstaniowy przynosił zatem już III fazę ożywienia ruchu emancypacyjnego w Polsce, tzw. „ekonomiczną” (z wiadomych względów nie pojawiły się, jak na  zachodzie Europy, wystąpienia żądające przyznania kobietom praw politycznych, bo i mężczyźni ich nie mieli), a wyznacznikami samodzielności kobiet były: wykształcenie i praca (był to „ruch kobiecy w kierunku pracy zawodowej i wyższego wykształcenia”).  Problem kobiecy nasilił się szczególnie po uwłaszczeniu chłopów i wywołanym przez nie  kryzysie agrarnym, gdy średnie i drobne ziemiaństwo nagminnie bankrutowało i kobiety z warstwy szlacheckiej nie mogły już liczyć na materialne zabezpieczenie życia u boku męża, bo praca męża nie wystarczała. Poza tym w wyniku walk i represji popowstaniowych w formie konfiskat mienia i zesłań zostało albo wiele wdów albo kobiet samotnych - bez zawodu, nie mogących znaleźć sobie pracy. Ta nagląca konieczność pracy zarobkowej po upadku powstania styczniowego i następujących po nim falach represji, zsyłek i emigracji spowodowała wysunięcie przede wszystkim dwu postulatów:

-          1/ gruntownego nowoczesnego wykształcenia zawodowego kobiet (odchodzącego od dotychczasowego wychowania „dekoracyjnego” odbywającego się w domu lub na pensjach żeńskich, a przygotowującego tylko do roli dam salonowych) umożliwiającego zdobyć nie tylko informacje, ale także wiedzę praktyczną, która miałaby służyć lepszej orientacji w świecie i lepszemu zrozumieniu samej siebie (jednak dopiero w 1897 r. Uniwersytet Jagielloński przyjął w swe studenckie szeregi pierwsze kobiety, które zresztą natrafiały na barierę obyczajową)

2/ zrównania kobiet w prawach do pracy z mężczyznami; ruchy kobiet uznawały tę kwestię za sprawę priorytetową, gdy większość zawodów zagwarantowana była wg panującego stereotypu dla płci brzydkiej (np. subiekt).

III. Kwestia kobieca w publicystyce po klęsce powstania styczniowego.

Jako pierwsi żądanie otwarcia dla kobiet dostępu do nauki i pracy wysunęli pozytywiści warszawscy, którzy postulat ten zawarli jako jedno z czołowych haseł swojego programu. Sztandarowym i radykalnym rzecznikiem tak rozumianej emancypacji był Aleksander Świętochowski wraz z Adamem Wiślickim, którzy na łamach „Przeglądu Tygodniowego”, zamieszczającego informacje o rozwoju feminizmu na świecie, przedstawiali konieczność gruntownej reformy żeńskiego szkolnictwa średniego oraz dostępu do studiów uniwersyteckich (O średnim wykształceniu kobiet – 1873) i O wyższym wykształceniu kobiet – 1874). Zwracali oni uwagę na wykształcenie kobiety jako czynnik samoedukacji społeczeństwa:

              Jedyną [...] zasadą, jaką przyjąć można w rozwijaniu kwestii niewieściej, jest ta: kobietę kształcić jak mężczyznę, dopuścić ją do wszystkich kierunków pracy, skąd gdzie się okaże niezdolną, przez samo współzawodnictwo usunie się, gdzie jej siły będą odpowiednie, wzbogaci swą pracą społeczeństwo i wytworzy zawsze korzystną dla niego emulację, wskutek której każda sprawa przechodzi w najzdolniejsze ręce (W sprawie kobiet, 1872).

              W 1898 r. zaś Świętochowski pisał:

Kobieta wspinająca się na wyżyny działalności naukowej dziś jeszcze szczęśliwa być nie może. Nie wstępuje ona na drogę spokojnie jak mężczyzna, ale wdziera się buntem, potarganiem najściślejszych związków, pogwałceniem najistotniejszych potrzeb i najściślejszych uczuć. [...] Mężczyzna wchodzi do świątyni nauki jako czciciel, kobieta jak mniszka do klasztoru. On nie potrzebuje wyrzekać się niczego, ona – bardzo wiele. On pozostaje ciągle mężczyzną, ona zmienia się w podkobietę. Jemu każdy warunek życia pomaga, z nią każdy walczy.

Bardziej umiarkowany charakter miała polemika w pismach kobiecych takich jak: „Bluszcz” czy „Tygodnik Mód i Powieści”, gdzie w 1870 roku opublikowała swój esej Kilka słów o kobietach Orzeszkowa, która w pierwszym  okresie twórczości (dziesięciolecie 1866-1676) pisała utwory beletrystyczne wprzęgnięte w służbę pozytywistycznych ideałów.              

              Ruch emancypacyjny napotykał liczne przeszkody. Przeciwko równouprawnieniu kobiet opowiadali się stale różni :specjaliści” w rodzaju cytowanego w Marcie doktora Bischoffa, a zachowawcza prasa („Gazeta Polska”) przedrukowała w 1865 r. powieść romansopisarski szwedzkiej Marii Schwarz pt. Marzenia i rzeczywistość , w której sparodiowane zostały dążenia emancypacyjne. Także niektórzy myśliciele uznani za przodujące mesy epoki, jak Pierre Joseph Proudhon, patron „federacyjnego” socjalizmu i anarchizmu utrzymywał i dowodził, że gospodarstwo domowe – oto dla każdej kobiety […] dobro najbardziej godne  pożądania. Właściwe miejsce dla kobiety widział Proudhon przy ognisku domowym, a jako jedyne jej zadanie społeczne traktował wychowanie dzieci.

Feminizm Orzeszkowej polegał na p. w. walce o prawo do pracy. Do skrystalizowania jej poglądów przyczynił się Ernest Legouvé, autor Historie morale des femmes, który żądał przyznania kobietom prawa do solidnego wykształcenia i do „stosownej” pracy. Orzeszkowa zauważa w eseju Kilka słów o kobietach, że słowo emancypacja wielokrotnie złe i powierzchowne nasuwało niektórym skojarzenia, mianowicie np., że wyemancypowana kobieta musi palić cygara, nosić męskie stroje i krótkie fryzury, zerwać związki rodzinne, zrzec się powinności żony i matki, po to, by rzucić się w wir awantur. W takich wypadkach „... wyraz emancypacja kobiet brzmi w ich uszach jednoznacznie z brakiem przyzwoitości, pogardą dla obowiązków rodzinnych i pozbyciem się najmilszej z zalet: prostoty”.

              Autorka radzi wszakże czytelnikom, by przestali żyć z fałszywymi uprzedzeniami i przyjrzeli się z bliska prawdziwemu znaczeniu tego słowa i płynącej w nim idei, której podstawową prawdą jest to, że: „ kobiety pracować też powinny, bo bez ich pracy [...] rozwój społeczny zostanie krzywym i wiecznie niedostatecznym”.  Po drugie zaś: Ale żeby mogły one pójść drogą pracy, potrzebna jest reforma oświaty, która umożliwić miała kobietom wstęp na studia oraz zmiany w społeczeństwie, tj . akceptację kobiet wykształconych i podejmujących pracę zarobkową.

              Orzeszkowa w Kilku słowach o kobietach zajmuje się głównie problemami wykształcenia kobiet, tj. prawem do nauki, także prawem do równoprawnej z mężczyznami pracy, ale też statusem społecznym kobiet, ich życiem rodzinnym itd. Bowiem nawołuje, by pozycja  kobiety w społeczeństwie nie była uzależniona od tradycyjnych wyobrażeń, dopuszczających kobietę do uczestnictwa jedynie w życiu salonowym i domowo-towarzyskim. Domaga się pełnej materialnej i uczuciowej samodzielności i niezależności kobiety, dopuszczenia jej do uczestnictwa w życiu społeczno-narodowym.

              W artykule wykazuje, że kobiety powinny pracować. Dlatego za kobiety prawdziwie wyemancypowane uznaje kobiety z ludu, które są, jak pisze, zdrowe i silne dzięki temu, że pracują. Problem dotyczy kobiet z ziemiaństwa, szlacheckich pań, które nagle zostały pozbawione męskiej opieki, bo w tym kręgu utarło się, że kobieta jest inna na tyle, iż pracować nie może. Radzi, by kobiety, szczególnie te mniej posażne, ubogie, przysposabiać do zawodów takich jak: krawiectwo, szewctwo, rękawnicznikarstwo, (zwł. na prowincji),  introligatorstwo, złotnictwo i wyrabianie galanteryjnych przedmiotów z drzewa lub kości, tapicerstwo i tokarstwo. W zakresie handlu Orzeszkowej interesujące dla kobiet wydają się zwł. korzenne i galanteryjne sklepy, bo te daleko mniej potrzebują zakładowego kapitału niż takież założenie sklepu łokciowych towarów. Czyli ukazuje wręcz wszystkie istniejące w dziedzinie rzemiosła i handlu możliwości, które otwierały się przed pannami z małymi posagami. Praca kobiet to konieczny składnik nowego ustroju społecznego, który wymaga, aby kobiety porzuciły „klasyczną kądziel i motowidło”. Narzuca to prosta konieczność rozwoju gospodarczego, który wymagał dopływu nowych rąk do pracy.

Ogromną, decydującą doniosłość dla  moralnego życia społeczeństwa ma kwestia duchowego wyzwolenia kobiety, przyznania jej pełni godności ludzkiej. Kobieta-niewolnica, kobieta-dziecko to groźba dla moralności nowego świata. Orzeszkowa  omawia wpływ pracy kobiet i nowego wzoru osobowego kobiety na model dobrego małżeństwa, którego jedynym powodem jest szczera, wzajemna miłość, podstawą wzajemne poznanie się i szacunek – jedyną rękojmią wspólność prac, dążeń i pojęć. Krytykuje tradycyjny, feudalny ideał kobiety, pisząc o klątwie wiecznego niewolnictwa i anielstwa, o tym, że pod dworskim ubóstwieniem kobiety kryło się faktycznie lekceważenie, przekonanie o jej małoletniości i niesamodzielności. Choć powtarzają wszyscy – pisze Orzeszkowa w swej rozprawie – że kobieta równym jest mężczyźnie człowiekiem to pojęcie to istnieje tylko w teorii, a w zastosowaniu kobieta zawsze zostaje istotą ludzką wprawdzie, ale niepełnoletnią, naturą swoją więcej zbliżona do kwiatu, lalki[...]. W artykule z 1872 r. pt. O przekładach pyta – […] azali Twórca świata rodowi męskiemu po wiek wieków oddał monopol nauki i pożytecznej pracy […] Z takich intencji społecznych zrodziła się też powieść społeczna Marta.

Wnioski.

Publicystyka pozytywistyczna (zwł. ta w wydaniu Orzeszkowej) ukazywała więc w sposób często obrazowy przepaść, jaka dzieli wychowanie mężczyzny i wychowanie kobiety - Orzeszkowa ujmuje to następująco: będziesz uczył się, pracował, zdobywał i używał  (to o mężczyźnie) i: będziesz cackiem i za igraszkę mężczyźnie służyć (o kobiecie). Argumentuje absurdalność tych różnic: ani fizjologia, ani higiena i inne nauki nie wykazują konieczności różnic w sposobie życia. Zaś w życiu kobiet bogatych pracę zastępują zwierciadło i salon oraz „dekoracyjne” wychowanie na tzw. lalki salonowe. Tymczasem bez pracy –  jak uświadamia Orzeszkowa - zwierciadło jest narzędziem moralnego zepsucia; salon - pozłacaną klatką, w której papugi niezgrabnie naśladują mowę i obyczaje ludzkie. Kobieta bogata nie pracuje, bo, ze względu na utarty stereotyp, pracować nie może albo nie chce. Gdy jednak los wpędzi ją w ubóstwo (o co nietrudno) nie wystarczą obrazy minionego blasku i dostatku. Aby mogła się dźwignąć z niedoli, musi posiadać umiejętność i energię do pracy. Kobiecie zubożałej, nie umiejącej pracować, dostaje się w udziale gorzki chleb jałmużny.

Kobiety są więc ofiarami anachronicznego zwyczaju, które uważa pracę dla kobiet bogatych za bezużyteczną (Piękność, łagodność, uległość i pobożność - oto cnoty właściwe kobiecie, gospodarstwo domowe - to zakres jej pracy, miłość dla męża - oto jedyna stosowna i pożyteczna dla nich cnota – tak brzmi stereotyp panujący wśród przedstawicieli płci brzydkiej zaprezentowany później w Marcie).

              Nie zagwarantowanie kobietom  prawa do pracy to krzywda i wydziedziczenie, skazanie na upadki i upokorzenia w obliczu ubóstwa: Niepodobna straszniej wydziedziczyć człowieka, jak nie daniem mu na drogę życia zdolności i miłości do pracy: niepodobna bardziej go skrzywdzić jak ścieśnieniem przed nim pola pracy i do niej sposobów.

              Kobiety według Orzeszkowej nie posiadają gruntownej wiedzy, bo nie mają wstępu do wyższych uczelni. Większość zawodów to zawody męskie. Do tych nielicznych zawodów przeznaczonych dla nich (nauczycielka, guwernantka, urzędniczka pocztowa) kobiety nie są fachowo przygotowane.

Dlatego pisze: Nie od urojonej tyranii mężczyzn, nie od świętych i przynoszących szczęście obowiązków rodzinnego życia, nie od przyzwoitości i prostoty, ale od słabości fizycznej, bardziej narzuconej niż od natury wziętej, od braku sił na samoistne i logiczne życie, od klątwy wiecznego niewolnictwa i anielstwa, od wypatrywania z cudzej ręki kawałka powszedniego chleba, od wiecznego zamykania przed nimi dróg poważnej i użytecznej pracy, mają i powinny emancypować się kobiety (Kilka słów ...).

              A w artykule O kobiecie, 1891 podkreśla rolę kobiety w społeczeństwie:

Żądamy, aby kobieta nasza, rozumiejąc ścisły związek, jaki zachodzi pomiędzy postępem nauki i prac wszelakich a szczęśliwą przyszłością jej kraju imiona nauki i pracy zjednoczyła z imieniem ojczyzny i, na jakimkolwiek miejscu żyć jej każą własne zdolności jej lub niezależne od niej okoliczności służyła ojczyźnie przez naukę i pracę.

Ta sytuacja życiowa kobiet, dostrzeżona przez pisarkę także z racji jej życiowych doświadczeń (swoje nieudane małżeństwo z Piotrem Orzeszką i pobyt w Ludwinowie na Polesiu odzwierciedla w niedobranych małżeństwach powieściowych – są to związki bez miłości i duchowej więzi) stanowiła temat licznych powieści, ale najpoważniejszy wpływ miały, właśnie z racji liczebności, powieści Orzeszkowej, stanowiące często literackie dopełnienie jej publicystyki, jak np.: Ostatnia miłość (1867), Pan Graba (1869), Rodzina Brochwiczów, Pamiętnik Wacławy (1871), Wesoła teoria i smutna praktyka (1872) i najgłośniejsza Marta (1873) oraz Maria (1877 „Tygodnik Mód i Powieści”, wyd. książkowe w 1886) jak i wreszcie Nad Niemnem (1888). Zagadnienia emancypacyjne w beletrystyce Orzeszkowej wyprzedzają więc nawet (o cztery lata) jej wystąpienia publicystyczne w tej sprawie. W dziesięcioletnim okresie 1866-1876 wszystkie powieści dotykają emancypacji kobiet.

Pierwszą ze spraw najbardziej nurtujących pisarkę była pozycja kobiety w małżeństwie, a konkretnie uzależnienie kobiety od męża przy zupełnym nieliczeniu się z jej zdaniem. Doświadczyła tego sama i dlatego zwracała uwagę, że podstawą małżeństw są spekulacje majątkowe, a nie uczucia, że kobietę ocenia się według jej pozycji społecznej i materialnej, a rezultatem takich stereotypów myślenia są związki niedobrane. Tak jak Waleria Marrené-Morzkowska w swych kilku powieściach, sprowadzała Orzeszkowa  zagadnienie emancypacji do problemu niedobranych małżeństw rozgrywającego się miedzy salonem a buduarem.

Pokazuje więc takie małżeństwa w wymienionych powieściach, np. w Ostatniej miłości – sytuacja Reginy i jej związku z  ...

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kachorra.htw.pl