Zapomniana konieczność, czyli rzecz o egzorcyzmach.
Kilka lat temu, mieszkając w Rzymie, miałem okazję spotkać księdza Gabriela Amortha, pracującego w kurii watykańskiej. Nie ukrywam, że przy każdej nadarzającej się okazji dążyłem do spotkania z zawsze uśmiechniętym kapłanem. Wszelki kontakt napawał mnie niewymownym optymizmem, tak jakby radosna osobowość i ogromny optymizm księdza Gabriela przechodziły bezpośrednio na mnie. Wielkie było jednak moje zdziwienie, gdy przypadkowo dowiedziałem się, że ksiądz Amorth jest głównym egzorcystą Rzymu, codziennie spełniającym swą trudną posługę zmagania się z szatanem (przez siedem lat posługi udzielił egzorcyzmów około 20 tysiącom osób!).
W ostatnich latach wiele traktatów poświęcono dziedzinom teologii i moralności katolickiej, jednak zagadnienie egzorcyzmów zostało w dużym stopniu pominięte. Jest szereg przyczyn tego zaniedbania. Dziś dla niejednego katolika używanie klasycznych egzorcyzmów postrzegane jest jako niepoważna, groteskowa i śmieszna zabawa. Diabeł traktowany jest bardziej jako krnąbrny i rubaszny dandys, który ukazuje nam uroki tego świata. Bardziej „wyrafinowani” teolodzy utożsamiają zaś szatana z jakąś abstrakcyjną ideą zła. Nie zdają sobie jednak sprawy, że jest to czysta herezja (kto ze współczesnych pamięta jeszcze to słowo?) stojąca w opozycji do nauczania magisterium Kościoła.
Każdemu, kto mieni się być katolikiem a jednocześnie nie wierzy w realne istnienie i działanie szatana, polecam lekturę Pisma świętego i Ojców Kościoła (od świętego Justyna i świętego Ireneusza, po świętego Tomasza z Akwinu czy świętego Bonawenturę). Według opinii egzorcystów katolickich, brak wiary w realne istnienie szatana owocuje zawsze jego zwiększoną aktywnością. Ofiary złego ducha, nękane przez szatana, leczone są farmakologicznie i psychiatrycznie, podczas gdy w rzeczywistości jedynym lekarstwem bywa rytuał egzorcyzmu.
Zawód – egzorcysta.
Do dziś pamiętam słowa księdza Gabriela Amortha, wypowiadane z pewnością aksjomatu: „tam, gdzie traci się wiarę, rośnie zabobon”. Odejście od praktyk religijnych paradoksalnie zwiększyło zapotrzebowanie na kontakt człowieka ze sferą duchową. Z tego też powodu spotykamy współcześnie tak wielkie zainteresowanie magią, tarotem, chiromancją, wróżbami czy okultyzmem. Mało który katolik zdaje sobie sprawę z fatalnych skutków zajmowania się bioenergoterapią, nekromancją czy astrologią. Tego rodzaju praktyki traktuje się współcześnie jako formę rozrywki lub poszukiwań „odmiennych stanów świadomości”. Jeżeli zabawą jest wywoływanie duchów, to stąd już tylko krok ku temu, by potraktować szatana jako postać baśniową czy wymysł średniowiecznej literatury demonologicznej. Wedle potocznej opinii, nie ma nic złego w czytaniu horoskopów, bywaniu u wróżek i magów czy „zabawie” w wywoływanie duchów. Do tego dochodzą różnego rodzaju sekty (jawnie odwołujące się do kultu szatana). W wielu krajach spotkać możemy oficjalnie działające związki zawodowe ezoteryków, co świadczy o ogromnej liczbie osób zajmujących się magią. Mnożą się też szkoły wydające (po odbyciu kursu – z reguły bardzo drogiego) dyplomy maga, alchemika, astrologa, wróżbity, okultysty czy spirytysty. Niektóre wydawnictwa prasowe pełne są spirytystycznych artykułów, oferując do sprzedaży: krew smoka, czarne kadzidło, czary miłości, woskowe lalki dla rzucenia uroku nienawiści, talizmany umożliwiające rozkazywanie duchom itd.
Nawet niewinnie wyglądające seanse spirytystyczne mogą okazać się pułapką dla ich uczestników. Włoski kapłan, Candido Amantini (35 lat pracy w „zawodzie”), jako doświadczony egzorcysta, stwierdza z całą stanowczością, że nie istnieją duchy dobre poza aniołami. Nie można też wywołać dusz zmarłych na seansach spirytystycznych. Duchy pojawiające się tam są zawsze złymi duchami. Podobnie jest z seansami leczniczymi. Od kilku księży już słyszałem o efektach „leczenia” Kaszpirowskiego w Polsce. Zdarzały się przypadki uzdrowienia przez niego dolegliwości fizycznych, lecz pociągało to za sobą kompletną ruinę duchową.
Prawie każde większe miasto europejskie ma kilku „zawodowych egzorcystów”, którzy za drobną opłatą są w stanie wypędzić każdego złego ducha. Tego rodzaju szamańskie praktyki istniały zawsze, stąd też Kościół, by bronić wiernych przed oszustami w tej jakże delikatnej materii, ustanowił oddzielne święcenia egzorcystatu oraz oddzielne obrzędy w postaci egzorcyzmów, których nie mogą udzielać osoby świeckie, a tylko biskupi lub przez nich wyznaczeni duchowni (Kodeks Prawa Kanonicznego, 1172).
Egzorcyzmów nie wolno udzielać bazując na modlitwach prywatnych, lecz tylko w oparciu o zachowany obrzęd oraz formuły zatwierdzone przez władzę kościelną. Dlatego też wiele osób, zarówno świeckich, jak i duchownych (bez mandatu biskupa), uważających się i podających się za egzorcystów, naprawdę nimi nie jest. Niektóre wróżki egzorcyzmują co prawda, wzorując się na zasadzie rytuału wiary katolickiej, należy jednak uświadomić sobie fakt, że egzorcyzmy są dokonywane tylko mocą Kościoła i nikt bez poparcia z jego strony nie ma odpowiedniej mocy sprawczej, aby nakazać wypędzenie złego ducha.
Egzorcyści katoliccy wybierani są najczęściej spośród kapłanów, którzy mają jednocześnie specjalność lekarza (najlepiej psychiatry), a także charakteryzują się ogromną odpowiedzialnością i gorliwością posługi kapłańskiej.
Sam papież Jan Paweł II (wedle słów księdza Amortha) trzykrotnie sam dokonywał egzorcyzmów: po raz pierwszy na samym początku pontyfikatu, po raz drugi w roku 1982, kiedy to egzorcyzmował pewną kobietę ze Spoletto, przyprowadzoną przez biskupa Ottorino Albertiego, i po raz trzeci we wrześniu 2000 roku, kiedy to nakazał szatanowi opuścić ciało pewnej dziewczyny opętanej od ośmiu lat. W ostatnim egzorcyzmie uczestniczył też ksiądz Amorth oraz rodzice dziewczyny.
Zaniechanie egzorcyzmów w ewidentnych przypadkach zawsze odbywa się ze szkodą dla opętanego. Ksiądz Amorth w swej książce Wyznania egzorcysty podaje liczne przykłady i konsekwencje zaniechania egzorcyzmów, które nawet kończyły się śmiercią opętanego. Jest tam wiele tego rodzaju świadectw: „Potrzebowaliśmy 10 lat, zanim znaleźliśmy biskupa, który nam uwierzył i wyznaczył egzorcystę, aby uwolnił moją żonę! Przeżyliśmy dziesięć lat okrutnych męczarni; dziesięć lat zatrzaskiwanych przed nosem drzwi i upokarzających drwin ze strony innych ludzi oraz wielokrotnie powtarzanych słów: «Jesteście szaleni». Dziesięć lat, podczas których stosowaliśmy różnorodne kuracje medyczne i wydaliśmy bez potrzeby to wszystko, co posiadaliśmy”.
Opętanie czy choroba psychiczna?
Osoby sceptycznie nastawione wobec egzorcyzmów powołują się najczęściej na opinię, że tak naprawdę żadnego opętania nie ma, albowiem stanowi ono jedynie pewną mutację choroby psychicznej o podłożu religijnym (dzieje się tak szczególnie po tym, jak w 1994 roku Światowa Organizacja Zdrowia uznała opętanie za kategorię diagnostyczną przypisaną chorobie psychicznej). Wedle wszystkich egzorcystów tezę utrzymującą, że każde opętanie jest chorobą psychiczną, obalić jest bardzo łatwo. Wystarczy zaprosić na rytuał egzorcyzmu osobę twierdzącą, że nie ma opętań. Jest pewne, że całkowicie zmieni zdanie. Czy można bowiem uznać za chorobę psychiczną stan, w którym pięcioletnie dziecko wiejskie podczas błogosławieństwa bluźni poprawną łaciną, powołując się na rzeczy, o których wiedzieć nie ma prawa? Jak wytłumaczyć też bezradność lekarzy, którzy dolegliwości osób chorych leczą latami (często po omacku, gdyż spotykają się z niewytłumaczalnymi klinicznie objawami), podczas gdy egzorcysta radzi z nią sobie skutecznie?
Wedle egzorcystów, istnieją trzy oznaki zdradzające, że mamy do czynienia z opętaniem, a nie chorobą psychiczną: poprawne mówienie obcymi językami (często już martwymi, jak łacina czy starożytna greka), posiadanie niewytłumaczalnej nadludzkiej siły (np. pięciu dorosłych mężczyzn nie jest w stanie utrzymać 7-letniej dziewczynki) oraz znajomość rzeczy ukrytych (wyjawianie grzechów księdza przeprowadzającego egzorcyzmy, często z dalekiej młodości). Te trzy objawy wskazują egzorcyście, że ma on ewidentnie do czynienia z opętaniem, a nie z chorobą psychiczną.
Istnieją także okoliczności poboczne sugerujące opętanie, takie jak: bóle fizyczne (najczęściej bóle głowy), na które nie działają środki uśmierzające, nagła utrata pamięci, wstręt do rzeczy sakralnych, dziwne gwałtowne ruchy, wyczulenie słuchu, napady bluźnierstwa, dziwne zachowania aspołeczne. Wielu egzorcystów wskazuje też na takie znaki, jak: pojawienie się niewytłumaczalnego odoru podczas egzorcyzmowania, nagłe, wyczuwalne przez wszystkich obecnych obniżenie się temperatury otoczenia, telepatyczne wnikanie demona w umysł egzorcysty, gwałtowne reakcje na ukryty medalik (np. w książce bądź w gazecie), nienaturalne napięcie skóry twarzy opętanego, wygładzające wszystkie zmarszczki, nerwowe tiki, lewitacja czy nawet samozapłony odzieży. Wyraźnym dowodem opętania są również niewspółmiernie do wieku osoby odpowiedzi dawane egzorcyście (kilkuletnie dzieci, które drwią z dogmatyki katolickiej czy bluźnią przeciwko Niepokalanej).
Wspomniany już ojciec Candido Amantini przytacza taki przykład: „Jeżeli spotykam u dzieci odpowiedzi nie na miarę ich wieku, wiem dobrze, że jest to forma opętania. Pewnego dnia, przystępując do egzorcyzmu, spytałem 13-letnią dziewczynkę, jak wyglądają w piekle po śmierci związki dwóch śmiertelnych nieprzyjaciół za życia. Dziewczynka, śmiejąc się histerycznie, odpowiedziała: «Idioto! Tam nie ma żadnych stosunków, każdy przebywa sam! Na tym właśnie polega piekło!»”.
Doświadczeni egzorcyści zauważają, że praca z osobą dotkniętą przez działalność szatana musi się zawsze rozpoczynać od właściwego zdiagnozowania. Błędna diagnoza powoduje często nieprzewidywalne skutki. Rytuał mówi bowiem wyraźnie, że w zależności od rodzaju opętania należy dobrać odpowiednie środki działania. Pamiętajmy, że w sytuacji egzorcyzmu zły duch jest jakby zobowiązany, by się ujawnić lub przynajmniej ma trudności z ukryciem się. Ważnym jest także to, by egzorcysta nie dał się wprowadzić w błąd przez chorych psychicznie, maniaków, desperatów lub zwykłych żartownisiów (problem pojawia się, jeżeli nakłada się na siebie opętanie z chorobą psychiczną – wtedy potrzebne jest zarówno działanie egzorcysty, jak i lekarza). Ksiądz Amorth wspomina młodego chłopaka, który cierpiał na bezsenność. Przebywał on w szpitalu, gdzie od tygodni nie zmrużył oka, pomimo kolosalnej ilości środków nasennych rujnujących jego organizm. Zdesperowani lekarze wezwali księdza Gabriela, wiedząc o jego posłudze. Już po pierwszym egzorcyzmie chłopak spał przez 16 godzin.
Gorzej jest w przypadku, gdy opętany nie chce poddać się egzorcyzmom. Znany jest przykład pewnej rodziny, która próbowała leczyć psychiatrycznie swego dorosłego już syna ze względu na nieuzasadnione i gwałtowne napady gniewu. Ponieważ leczenie nie przynosiło skutku, ksiądz Amorth zaproponował rodzinie pewien eksperyment. Pod nieobecność syna egzorcysta pobłogosławił jego ubranie, używając modlitw z rytuału. Gdy po powrocie z pracy syn zaczął wkładać ubranie, wpadł w szał, zaczął je zrywać i deptać, bluźniąc i przeklinając. Ku zdumieniu całej rodziny odzież stanęła w płomieniach. Podobnych testów używał ksiądz Amorth z wodą święconą, którą wykorzystano do zaparzenia herbaty – opętany już po pierwszym łyku zwymiotował.
Zwyczajowo wyodrębnić można pięć różnych form opętania. Najmniej istotne w posłudze egzorcysty są cierpienia czysto fizyczne zadawane przez złego ducha (formalnie nie jest to rodzaj opętania). Współcześnie najbardziej „spektakularny” był przykład ojca Pio, który niejednokrotnie został pobity przez złego ducha (stwierdzano liczne sińce, zadrapania, ukąszenia, np. w plecy czy kark, co wyklucza całkowicie wszelką formę samookaleczeń). W tego rodzaju sytuacjach odprawianie egzorcyzmów jest zbędne, wystarczy żarliwa modlitwa osób najbliższych.
Podobną formą (choć zaliczaną już do opętania) jest stan, w którym zły duch opanowuje tylko ciało, a nie duszę człowieka. Objawia się to w ten sposób, że szatan wbrew woli opętanego każe mu mówić i wykonywać pewne czynności (towarzyszą temu często bluźnierstwa wypowiadane w różnych językach). Wyjątkowo powołać się tu można na słynny film Williama Friedkina pt. Egzorcysta, który ukazał skrajną formę tego rodzaju opętania (media rzadko podają, że przy kręceniu filmu ekspertem czuwającym nad jego stroną merytoryczną był jezuita Thomas Beningann, pełniący posługę egzorcysty, który niejednokrotnie zaznaczał, że tej produkcji nie należy traktować jako klasycznego filmu grozy, lecz raczej jako wstrząsający dokument).
Trzecią formą jest opętanie zwane potocznie przez egzorcystów dręczeniem diabelskim. Można je uznać za bardziej „wyrafinowaną” formę opętania, polegającą na długotrwałych i niewytłumaczalnych dolegliwościach fizycznych (najczęściej permanentny ból głowy) oraz na niewytłumaczalnym zrywaniu kontaktów z bliskimi, szkodach materialnych, dziwnym zachowaniu, niechęci do sfery sakralnej (opętani odczuwają fizyczny ból, słysząc muzykę sakralną, śpiew gregoriański czy nawet muzykę organową). Rozpoznanie tego rodzaju stanu jest wyjątkowo trudne, wymaga bowiem tego, aby z egzorcystą współpracowały osoby z najbliższego otoczenia człowieka dotkniętego tą dolegliwością. Różnica między dręczeniem a opętaniem polega na tym, że osoba dręczona przez szatana ma pełną świadomość swych wyborów, jest w stanie kontrolować własne zachowanie.
Kolejną formą opętania jest tzw. obsesja diabelska. Chodzi w tym przypadku o niespodziewane napady złości, myśli obsesyjne (często kończące się samobójstwem). Osoba dotknięta tą formą opętania prawie nie śpi, jest wyczerpana, charakteryzuje się pesymizmem, brakiem nadziei, wahaniami przy podejmowaniu decyzji. W czasie zwykłego błogosławieństwa czy pokropienia wodą święconą stany obsesyjne gwałtownie się uzewnętrzniają. Sprzeciwiając się egzorcyzmom, opętani poddają się ostatecznie leczeniu farmakologicznemu, często zmieniając lekarzy, oskarżając ich o nieudolność w leczeniu lub o brak rozpoznania choroby.
Ostatnią formą opętania są napady złego ducha na domy, przedmioty i zwierzęta. Egzorcyści wskazują jednak, że wyjątkowo rzadko spotyka się miejsca nawiedzone przez demona, obecność szatana ma bowiem związek zawsze z osobą, a nie z miejscem. Bywają jednak domy, w których odbywały się seanse spirytystyczne lub gdzie oddawano kult szatanowi.
Wedle egzorcystów, nie należy ulegać opiniom propagowanym przez media, które redukują satanizm do sfery sensacji, widowiska, przedstawiając go raz jako coś budzącego grozę, innym razem jako coś dramatycznego, a jeszcze kiedy indziej – jako coś śmiesznego. W domach, w których odprawiano tzw. czarne msze, wyraźnie słyszy się kroki, o regularnej godzinie w nocy mieszkańcy odczuwają, że ktoś wchodzi do domu. Zwierzęta domowe wpatrują się w jakiś punkt, po czym uciekają. W tego rodzaju przypadkach egzorcyści zalecają tylko odprawienie serii mszy świętych, przestrzegając jednak, że bez gruntownego zbadania nie należy tym relacjom dawać wiary, albowiem tego rodzaju objawy mogą być rodzajem psychozy, sugestii czy zwykłego strachu.
Generalnie wszyscy egzorcyści utrzymują, że istnieją trzy główne formy działalności szatana: opętanie, dręczenie i obsesja. Dodają, że duży odsetek opętanych przez szatana stanowią ludzie młodzi. Wskazują również na znacznie większy odsetek opętanych kobiet niż mężczyzn. Zupełnie inną formą działania szatana są gusła (czyli działanie złego ducha przez symboliczne przedmioty). Egzorcyści i zdumieni lekarze niejednokrotnie zwracają uwagę na przedmioty znajdujące się np. w łóżku osób egzorcyzmowanych. Ojciec Pellegrino Ernetti wspomina: „Nie skończyłbym wprost przytaczać faktów, których byłem świadkiem i którym nigdy bym nie dał wiary, gdybym ich nie widział na własne oczy. Można znaleźć wszystko: powiązane kolorowe wstążki, kosmyki włosów, sznurki pełne węzłów, wełnę zbitą przez jakąś magiczną siłę w kształt wieńca, skrzepy krwi, kawałki żelaza albo drewna, lalki przyozdobione dziwnymi znakami lub noszące ślady nakłuć”. Ten najbardziej znany egzorcysta Wenecji wskazuje też na źródła opętań tkwiące w złorzeczeniach i przekleństwach. Przestrzega ponadto przed wiarą w magiczną moc przedmiotów (czerwona wstążka na małym palcu u nogi w dniu ślubu, czerwona bielizna na studniówce itd.). Uważa, że wiara w magiczną moc tych przedmiotów przypomina spacer po kruchym lodzie jeziora.
Zakończenie
Pisząc o problemie egzorcyzmów, staram się spłacić dług wdzięczności księdzu Gabrielowi Amorthowi, który przy każdym spotkaniu narzekał na to, że w mediach blokuje się informację o jego apostolstwie lub przedstawia się go jako wymierający relikt epoki średniowiecza. Nie chodziło mu o próżną sławę egzorcysty, lecz o tych, którzy poprzez brak informacji nie będą w stanie nigdy uwolnić się od „kłopotliwego lokatora”. Spotykając się z egzorcystami, podziwiałem zawsze ich pogodę ducha, pomimo trudności wykonywanej przez nich posługi. Spytałem kiedyś o ten dręczący mnie dysonans, w odpowiedzi usłyszałem, że nie ma tu nic pesymistycznego, nie ma bowiem możliwości zawładnięcia duszą przez szatana bez zgody człowieka, może się to stać tylko w przypadku ciała. Do wolnej woli człowieka szatan nie ma przystępu. Po drugie, mamy silny oręż w postaci chrześcijańskiego życia i modlitwy do św. Michała Archanioła – pogromcy szatana. Po trzecie, posługa egzorcysty jest działaniem nie człowieka, lecz Boga, o które egzorcysta prosi, będąc jego narzędziem. Pamiętajmy też, że każdy z nas ma swego wiernego opiekuna w postaci Anioła Stróża. Ten opiekun strzeże naszej duszy i ciała, a my tak często o nim zapominamy lub wręcz nie wierzymy w jego istnienie.
Roman Konik
1
...